Problem sztucznej inteligencji jest niezwykle ciekawy i przez pierwszych 30 minut wydawało mi się, że trafiłam na
interesujący, odważny film. Sama idea stworzenia dziecka robota i zastąpienia nim oryginału jest obiecująca. Początek
zapowiadał się arcyciekawie. Mieszane uczucia rodziców, robot, który zaczyna konkurować z bratem, narastające
wątpliwości itd. Wierzyłam, że przeżyję wspaniałe dwie godziny. Jednak pomyliłam się...
Wkrótce baśniowość wzięła górę nad posępnością, dramat psychologiczny przeszedł w ton familijny, wszystko straciło
sens. Właściwie nie wiedziałam już na ile poważnie traktować ten tytuł i dla kogo został stworzony - dzieci czy dorosłych.
Odniesienie do "Pinokia" było udane, dopóki pozostawaliśmy w strefie subtelnych metafor, potem... ech, nie warto
gadać.
Zawiodłam się.